poniedziałek, 16 września 2013

4. Plan

Deszcz… zimne krople wody spadające z nieba, jak gdyby anioły płakały na ludzi z powodu jakiejś wielkiej i strasznej straty. Może faktycznie płakały? Wierzący, ci wszyscy, którzy głęboko wierzą w życie po śmierci tak właśnie twierdzą. Płaczące anioły, ich łzy płyną przez grzeszników, którzy raz za razem łamią święty Dekalog. Te osoby, które są mniej wierzącymi ludźmi twierdzą, że po prostu zachodzi jakaś naukowa reakcja i stąd owe opady. On sam do tej pory wierzył w to drugie. Wierzył, że deszcz to po prostu naukowo wytłumaczalne zjawisko, coś co nie ma nic wspólnego z tak zwanymi Aniołami. Ba! Twierdził, że owe anioły nie istnieją! Teraz jednak zaczął wątpić we wszystko w co dotychczas wierzył, czego go uczyli w szkole. Bo przecież poznał , dziewczynę, która dosłownie spadła mu z nieba, kobietę wyglądającą i poruszającą się jak anioł, którym przecież była. Sam nie wiedział kiedy zaczął pisać tekst piosenki, jakby był w transie. W jednej chwili siedzi na parapecie i przygląda się jak deszcz spada po szybie, po czym nagle budzi się z zeszytem w ręce z napisaną piosenką. Westchnął cicho, kładąc notatnik na stoliku.

-Jak ja mam ją znaleźć? – Jego brązowe oczy odnalazły spojrzenie brata. Widział po jego zachowaniu, że Tom zauważył jakąś zmianę w nim. Zawsze wiedział, gdy coś było nie tak z jego bliźniakiem. On sam też przeczuwał, gdy Gitarzysta cierpiał albo coś ukrywał.

-Po co chcesz jej szukać? – Mężczyzna odsunął od ust butelkę, z której powoli sączył piwo. Kojący napój, który był w sam raz na relaks między nagrywaniem. Lubił ten smak i orzeźwienie jakie mu dawał owy trunek.

-Wiesz dobrze po co – westchnął głośno. Pierwszy raz miał uczucie, że jego bliźniak go nie rozumie. Tom zawsze był tym, który go rozumiał, wspierał go i doradzał w różnych sytuacjach, które były tak bardzo oczywiste. Teraz jednak nie mógł polegać na nim, co nie było przyjemne.

-No właśnie nie. Widziałeś ją raz! Tylko raz! Co ona ma w sobie takiego, że tak świrujesz? Wytłumacz mi to. – Mówił to patrząc na brata z widocznym niezrozumieniem. Widział tą dziewczynę i mógł przyznać, że jest ładna, nawet bardzo. Ale nie sądził, że jego brat może po jednym spotkaniu tak się w niej zadurzyć. W dodatku… Bill nawet jej nie znał. Nic o niej nie wiedział, jednak nie docierało to do niego i jak w amoku ciągle trwał przy tym, że musi ją znaleźć. Ale jak można znaleźć kogoś, o kim nie wie się zupełnie nic? Właśnie tego nie mógł zupełnie zrozumieć.

-Co? Ona… jest nieziemska. Jakby była poza rzeczywistością. Gdybyś tylko wiedział – uśmiechnął się do swojej wizji. – Jest całkiem inna niż wszystkie dziewczyny. Jak nie z tej planety. W dodatku ta jej anielska uroda, ah. – Mówiąc to spojrzał na brata wciąż rozmarzonymi oczami.

-Eh.. lepiej się opanuj brat – powiedział z westchnięciem, po czym wstał i ruszył do sali nagrań, gdzie siedzieli Gustav z Georgiem.

-Żeby to było takie proste – mruknął do siebie, siadając na kanapie. Jego oczy same zawędrowały na notatnik ze słowami piosenki. Piosenki, która sama wypłynęła z jego głowy, słowa same ułożyły się w tekst. Przebiegł oczami po tekście dwóch pierwszych zwrotek i mimowolnie zanucił to sobie w głowie:

,, Last night
I made a crazy deal
I wished for
an angel comes to me

But she can stay just for a day
and then she'll go away
I wished that
in my life she'd always stay…’’

-Jak mnie mogło tak dopaść? – Odłożył zeszyt i poszedł do chłopaków, zastanawiając się nad dalszym tekstem piosenki. Chciał ją znów spotkać, zaśpiewać jej to, zobaczyć uśmiech na jej twarzy. – Znajdę Cię… - szepnął do siebie, mimowolnie patrząc w górę, tak jakby wzrokiem błagał Boga o pomoc w znalezieniu Jego dziecka, które zesłał na Ziemię.

-No w końcu do nas przyszedłeś! – Gustav uśmiechnął się szeroko, poprawiając okulary. – Myśleliśmy, że zasnąłeś tam na kanapie – zaśmiał się.

-Tylko on tak myślał – sprostował brunet, trzymając w ręce swoją gitarę basową. – Ja myślałem, że uciekłeś szukać swojego aniołka.

-Co?! – Wokalista poczuł jak serce mu staje. Skąd jego kumpel mógł wiedzieć, że Lilith jest Aniołem?! Przecież nawet Tom tego nie wiedział, a co dopiero Georg, któremu nawet nie mówił o spotkanej w parku kobiecie.

-No… Tom mówił, że spotkałeś dziewczynę. Ładną dziewczynę. I opisałeś jej urodę jako, cytuję: ,,anielską’’ – uśmiechnął się nieco zmieszany.

-Ah, tak… no tak. – Odetchnął z ulgą, po czym podszedł do nich, zauważając, że do tej pory trzymał kurczowo klamkę od drzwi. – Dlaczego miałbym uciec? Poszukam jej, ale najpierw muszę wymyślić plan.

-Plan? – Perkusista uniósł jedną brew w geście zdziwienia, wpatrując się w przyjaciela.

-Ano plan – westchnął.

-Debil nie wie, gdzie jej szukać. W sumie to nic o niej nie wie… prócz imienia! – Tom pokręcił głową rozbawiony, po czym sięgnął po swoją ukochaną gitarę.

-Em… To przepraszam, ale jak Ty chcesz ją znaleźć? – Tym razem Georg spojrzał na Wokalistę z wielkim zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Wiedział, że Bill należy do osób, które wierzyły w miłość od pierwszego wejrzenia, ale… jakoś ciężko mu było uwierzyć, że takie coś istnieje. Mimo to, patrząc na przyjaciela zaczął myśleć, że może coś w tym jest.

-No dlatego muszę wymyślić plan! Zostawmy temat Lilith w spokoju i nagrywajmy – mruknął, kierując się do swojej kabiny z mikrofonem.

-Tak jest!

      Jak tylko stanął na swoim miejscu, westchnął głośno. Miał dość tłumaczenia się co do dziewczyny, którą spotkał. Męczyła go tajemnica jaką skrywał, chciał się nią chwalić wszystkim wokół, jednak nie mógł. Musiał zatrzymać ten sekret dla siebie, a żeby tak się stało, nie mógł rozmawiać z nimi o bladowłosej kobiecie, którą spotkał na wieczornym spacerze.


*


-Cholera jasna! Zaraz coś mnie trafi! – Lilith wróciła do wielkiego domu, czując jak złość rozsadza ją od środka. Kolejny dzień na Ziemi wcale nie sprawił, że czuła się jak w domu, mimo starań innych Upadłych. Jedyne czego się nauczyła to ludzkie zachowania i uczucia. Coś, co kiedyś zafascynowana obserwowała, teraz sama tego doświadczała. Emocje, negatywne i pozytywne, pełno emocji, które rozsadzały ją od środka, niemal wyżerając w jej duszy kolejne dziury. Właśnie, ale czy Anioły mają duszę?

-Lilith! Spokojnie – Naama spojrzała na przyjaciółkę swoimi dużymi oczami, starając się ją uspokoić. Wiedziała do czego była skłonna, gdy była zła, a nie chciała obudzić tej ponurej strony dziewczyny. Każdy Upadły Anioł, który się poddał wielu negatywnym emocjom skończył jako prawdziwe zło. Ludzie nazywali ich Demonami, oni nazywali się po prostu Ponownie Upadłymi. Tak jakby jeden upadek im nie wystarczał.

-Nie umiem być spokojna! – Jej oczy ze spokojnego nieba zrobiły się nagle burzowe, niemal czuło się i widziało pioruny w jej oczach jak i wokół jej osoby. Tak, powoli mogła się zatracić w tym gniewie. I gdyby nie Armaros, który nagle złapał ją w swoje ramiona, mrucząc coś pod nosem, pewnie rozniosłaby ich piękny dom, jak i może całe miasto.

-Spokojnie… Nie chcesz zmienić się w prawdziwego Upadłego – szepnął przy jej uchu, kończąc mówienie jednego ze swoich zaklęć. Tam w Niebie był uzdrowicielem dzięki czemu, mimo upadku, zachował trochę swoich zdolności. Niewiele, ale dość by kogoś wyleczyć, albo zapobiec katastrofie, która jeszcze chwilę, a by się wydarzyła.

-Ok… Dziękuję. Już jestem spokojna – odetchnęła. Naprawdę sprawił, że się uspokoiła. Jej oczy ponownie przybrały kolor bezchmurnego nieba, a ciało przestało się trząść.

-A teraz powiedz nam, co Cię tak zezłościło – uśmiechnęła się Naama, kierując się z nią do wielkiego salonu. Pomieszczenie przypominało salę balową z meblami. Pastelowo-zielone ściany cudownie współgrały z jasnobrązowymi meblami. Na podeście stał wielki, czerwony fortepian, na którym teraz przygrywała sobie jedna z ich współlokatorek. Gdy weszły, zaprzestała i zerwała się z krzesełka, kłaniając się.

-Prosiłam, żebyś się nie kłaniała – jej głos był delikatny i spokojny. – Może tam na górze byłam kimś wielkim i ważnym, tu jestem tylko jedną z Was – uśmiechnęła się do kobiety.

-Dla nas wciąż jesteś księżniczką – powiedziała cicho, jakby bojąc się odezwać głośniej. Nie wyprostowała się, mimo prośby.

-Nie jestem nią. – Ciche westchnięcie wyrwało się z jej piersi. Nie chciała być postrzegana jako ktoś wielki i ważny. Chciała wtopić się w tłum i żyć jak inni. - Proszę, graj dalej.

-Dobrze. – Na twarzy kobiety zabłysnął lekki uśmiech, po czym znów usiadła przy instrumencie i powróciła do grania, widocznie zadowolona, że jej księżniczce się podoba.

-Kiedy się nauczą, żeby mi się nie kłaniać? – Spojrzała na przyjaciółkę, siadając w wielkim fotelu. Czuła jak się lekko w nim zapada, a jego wygodne obicie pieści jej ciało, niczym najlepszy masażysta.

-Nigdy. Przez setki lat byłaś naszą księżniczką. Ciężko jest się od tego odzwyczaić od tak, w pare dni. Poza tym, co Ci to przeszkadza? Dzięki temu masz szacunek – puściła jej oczko z uśmiechem.

-Zrozum, że chcę być normalna. Skoro upadłam to nie jestem już księżniczką. Jestem zwykłym człowiekiem i tak chcę być traktowana – wyznała.

-To musisz uzbroić się w wielką cierpliwość – uśmiechnęła się lekko, nalewając im soku. – Napij się i mów co Ci się stało, że wróciłaś taka zła – podała jej szklankę.

-Dzięki – westchnęła i napiła się. – Szukałam pracy, a co ja mogłam robić. Ale ciężko jest znaleźć coś od tak. Chyba jeszcze nie jestem dość ludzka – wzruszyła ramionami.

-I o to tyle szumu? – Na twarzy kobiety pojawiło się wielkie zdziwienie. – Kochana, niektórzy z nas znaleźli pracę po miesiącach poszukiwań! A nie po paru dniach – zaśmiała się.

-Toś mnie pocieszyła – wywróciła oczami. – Mogłam poprosić tego chłopaka o pomoc. Wydawał się ciut przerażony, ale był miły – uśmiechnęła się pod nosem.

-Wierzysz, że nie wygadał się? – Czerwonowłosa spojrzała na nią swoimi kocimi oczami, kryjąc uśmieszek. To nie był pierwszy raz, gdy Lilith wspomniała tego chłopaka, co niesamowicie ją bawiło. Nie sądziła, że zwykły śmiertelnik może zwrócić na siebie uwagę właśnie jej, wyniosłej księżny niebios, bogini, która upadła na Ziemię i miała teraz rządzić właśnie tutaj.

-Wątpię. A nawet jeśli, to kto by mu uwierzył? – Roześmiała się, pierwszy raz tego dnia poczuła jak jej humor się poprawia, znacznie poprawia. Nie wiedziała, czy to wspomnienie chłopaka ją podniosło na duchu, czy sam fakt, że miałby komuś naopowiadać o Aniele spadającym z nieba.

-Kochana, nie takie rzeczy widziało to miasto – dołączyła do niej.


*


-Bill! Idziesz, czy nie? – Tom wpadł do pokoju brata, zupełnie nie zawracając sobie głowy pukaniem. Nigdy nie dbał o to, sądząc, że jego bliźniak i tak nic przed nim nie ukrywa. Jakież było jego zdziwienie, gdy Bill zamknął szybko swojego laptopa, ukrywając to co się na nim wyświetlało. – Co Ty kombinujesz?

-Nic… zupełnie nic. – Wstał, biorąc marynarkę z oparcia fotela, na którym chwilę temu siedział.

-Przestań kręcić. Dobrze wiesz, że mnie nie oszukasz – zaśmiał się, podchodząc do niego, po czym sprawnie otworzył komputer.

-Tom! Do cholery, zostaw! – Młodszy Kaulitz zaczął się szamotać, by zamknąć laptopa, co Tom sprawnie mu uniemożliwiał. Odpychając brata, kliknął spację, dzięki czemu na monitorze pojawiło się to, co chłopak chciał ukryć.

 -Detektyw?! Serio?! – Jego wzrok był rozbawiony, kiedy spojrzał na obrażonego bliźniaka. Nie sądził, że chłopak mówił poważnie o tej lasce. Tym bardziej, że minęło parę dni ciszy. Ciszy, która jak widać zwiastowała burzę, której się nie spodziewał. Jego brat wymyślił iście genialny plan odnalezienia kobiety, która nie dawała mu spokoju.

-Muszę ją znaleźć Tom. Każda cząstka mojego ciała tego pragnie. Muszę z nią porozmawiać, zobaczyć ją… - opadł na łóżko, wzdychając.

-Ok, załóżmy, że zatrudnisz detektywa. I co mu powiesz? – Jedna jego brew uniosła się ku górze, a ręce skrzyżowały się na piersi. Oczekiwał jakiejś błyskotliwej odpowiedzi, jednak gdy cisza przedłużyła się coraz dłużej, wiedział już, że plan Billa nie do końca wypali.

-Mam jej imię – mruknął. – Wygląd też może pomóc – dodał mniej pewnie. Widział przecież jak zastosowała coś a’la magię. Przeraziło go to wtedy, teraz był zaintrygowany jej osobą i czuł, że musi dowiedzieć się o niej jak najwięcej.

-Zobaczysz, że to nie będzie dobry pomysł Bill – pokręcił głową, ruszając do drzwi. – Chodź, bo się spóźnimy. I radziłbym Ci odpuścić…

-Nie umiem, ok.!? Próbowałem! Ale się nie udało. Zrozum mnie… chociaż Ty – westchnął, idąc za nim.

-Naprawdę się staram brat. Tylko… dla mnie to nie do pomyślenia. I nic na to nie poradzę – spojrzał na niego. Naprawdę chciał go zrozumieć, chciał pomóc mu w znalezieniu dziewczyny, wesprzeć go jak zawsze robił. W końcu od czego ma się brata, w dodatku bliźniaka. Tym razem mimo szczerych chęci, wiedział, że będzie mu ciężko go zrozumieć. – Więc… Detektyw?

Wokalista uśmiechnął się lekko, czując się o wiele lepiej, wiedząc, że Tom próbuje, choć trochę stara się go zrozumieć. Zależało mu na tym, bardzo. Przytaknął lekko głową, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć.

-Eh. Ok., może coś z tego wyjdzie. Ale… nie oczekuj za wiele – spojrzał na niego. Znał swojego brata i wiedział, że miał on tendencję do wielkiego angażowania się we wszystko co robił. Sprawa z tą tajemniczą kobietą mogła bardzo nadszarpnąć i tak wrażliwą duszę chłopaka, a Tom tego by nie zniósł. Raz widział jak jego bliźniaka przepełnia ogromny smutek po utracie ukochanej. Smutek, który do tej pory widział w jego oczach. Mimo starań Billa, Gitarzysta wiedział, że wciąż go męczą różne myśli. Jednak, gdy mówił o TEJ kobiecie, jego oczy nie były takie smutne. Była w nich iskierka nadziei i radości. A jeśli ta dziewczyna miała sprawić, że jego młodszy braciszek będzie szczęśliwy, to był w stanie poświęcić czas i energię na znalezienie jej.

-Postaram się Tom – uśmiechnął się, wychodząc z nim z domu.


***********************************************************************


CDN.

3 komentarze:

  1. Ten detektyw to trochę poroniony pomysł xd Ale wiem, Bill liczy na kolejny cud! W końcu jak już mu anioł z nieba spadł to cóż xd co to takiego, żeby detektyw odnalazł dziewczynę mając jej same imię i jakiś tam opis Billa :D Ja liczę, że prędzej się spotkają przypadkiem gdzieś xd no ale się zobaczy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Detektyw?! Tylko Bill mógłby wymyślić takie coś xD
    On o niej myśli, ona o nim też... Muszą się spotkać! :D
    Czekam na kolejny odcinek! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pokorna Lillith - cóź za paradoks! Podziwiam determinację Billa. Widzę, że za wszelką cenę stara się znaleźć tajemniczą nieznajomą. Co z tego wyniknie? Czekam na kolejny odcinek.

    OdpowiedzUsuń