Deszcz… zimne krople wody
spadające z nieba, jak gdyby anioły płakały na ludzi z powodu jakiejś wielkiej
i strasznej straty. Może faktycznie płakały? Wierzący, ci wszyscy, którzy
głęboko wierzą w życie po śmierci tak właśnie twierdzą. Płaczące anioły, ich
łzy płyną przez grzeszników, którzy raz za razem łamią święty Dekalog. Te
osoby, które są mniej wierzącymi ludźmi twierdzą, że po prostu zachodzi jakaś
naukowa reakcja i stąd owe opady. On sam do tej pory wierzył w to drugie.
Wierzył, że deszcz to po prostu naukowo wytłumaczalne zjawisko, coś co nie ma
nic wspólnego z tak zwanymi Aniołami. Ba! Twierdził, że owe
anioły nie istnieją! Teraz jednak zaczął wątpić we wszystko w co dotychczas
wierzył, czego go uczyli w szkole. Bo przecież poznał JĄ, dziewczynę, która dosłownie spadła mu z nieba, kobietę
wyglądającą i poruszającą się jak anioł, którym przecież była. Sam nie wiedział
kiedy zaczął pisać tekst piosenki, jakby był w transie. W jednej chwili siedzi
na parapecie i przygląda się jak deszcz spada po szybie, po czym nagle budzi
się z zeszytem w ręce z napisaną piosenką. Westchnął cicho, kładąc notatnik na
stoliku.
-Jak ja mam ją znaleźć? – Jego brązowe oczy odnalazły
spojrzenie brata. Widział po jego zachowaniu, że Tom zauważył jakąś zmianę w
nim. Zawsze wiedział, gdy coś było nie tak z jego bliźniakiem. On sam też
przeczuwał, gdy Gitarzysta cierpiał albo coś ukrywał.
-Po co chcesz jej szukać? – Mężczyzna odsunął od ust
butelkę, z której powoli sączył piwo. Kojący napój, który był w sam raz na relaks
między nagrywaniem. Lubił ten smak i orzeźwienie jakie mu dawał owy trunek.
-Wiesz dobrze po co – westchnął głośno. Pierwszy raz miał
uczucie, że jego bliźniak go nie rozumie. Tom zawsze był tym, który go
rozumiał, wspierał go i doradzał w różnych sytuacjach, które były tak bardzo
oczywiste. Teraz jednak nie mógł polegać na nim, co nie było przyjemne.
-No właśnie nie. Widziałeś ją raz! Tylko raz! Co ona ma w
sobie takiego, że tak świrujesz? Wytłumacz mi to. – Mówił to patrząc na brata z
widocznym niezrozumieniem. Widział tą dziewczynę i mógł przyznać, że jest
ładna, nawet bardzo. Ale nie sądził, że jego brat może po jednym spotkaniu tak
się w niej zadurzyć. W dodatku… Bill nawet jej nie znał. Nic o niej nie
wiedział, jednak nie docierało to do niego i jak w amoku ciągle trwał przy tym,
że musi ją znaleźć. Ale jak można znaleźć kogoś, o kim nie wie się zupełnie
nic? Właśnie tego nie mógł zupełnie zrozumieć.
-Co? Ona… jest nieziemska. Jakby była poza rzeczywistością.
Gdybyś tylko wiedział – uśmiechnął się do swojej wizji. – Jest całkiem inna niż
wszystkie dziewczyny. Jak nie z tej planety. W dodatku ta jej anielska uroda,
ah. – Mówiąc to spojrzał na brata wciąż rozmarzonymi oczami.
-Eh.. lepiej się opanuj brat – powiedział z westchnięciem,
po czym wstał i ruszył do sali nagrań, gdzie siedzieli Gustav z Georgiem.
-Żeby to było takie proste – mruknął do siebie, siadając na
kanapie. Jego oczy same zawędrowały na notatnik ze słowami piosenki. Piosenki,
która sama wypłynęła z jego głowy, słowa same ułożyły się w tekst. Przebiegł
oczami po tekście dwóch pierwszych zwrotek i mimowolnie zanucił to sobie w
głowie:
,,
Last night
I made a crazy deal
I wished for
an angel comes to me
But she can stay just for a day
and then she'll go away
I wished that
in my life she'd always stay…’’
I made a crazy deal
I wished for
an angel comes to me
But she can stay just for a day
and then she'll go away
I wished that
in my life she'd always stay…’’
-Jak
mnie mogło tak dopaść? – Odłożył zeszyt i poszedł do chłopaków, zastanawiając
się nad dalszym tekstem piosenki. Chciał ją znów spotkać, zaśpiewać jej to,
zobaczyć uśmiech na jej twarzy. – Znajdę Cię… - szepnął do siebie, mimowolnie
patrząc w górę, tak jakby wzrokiem błagał Boga o pomoc w znalezieniu Jego
dziecka, które zesłał na Ziemię.
-No
w końcu do nas przyszedłeś! – Gustav uśmiechnął się szeroko, poprawiając
okulary. – Myśleliśmy, że zasnąłeś tam na kanapie – zaśmiał się.
-Tylko
on tak myślał – sprostował brunet, trzymając w ręce swoją gitarę basową. – Ja
myślałem, że uciekłeś szukać swojego aniołka.
-Co?!
– Wokalista poczuł jak serce mu staje. Skąd jego kumpel mógł wiedzieć, że
Lilith jest Aniołem?! Przecież nawet Tom tego nie wiedział, a co dopiero Georg,
któremu nawet nie mówił o spotkanej w parku kobiecie.
-No…
Tom mówił, że spotkałeś dziewczynę. Ładną dziewczynę. I opisałeś jej urodę
jako, cytuję: ,,anielską’’ – uśmiechnął się nieco zmieszany.
-Ah,
tak… no tak. – Odetchnął z ulgą, po czym podszedł do nich, zauważając, że do
tej pory trzymał kurczowo klamkę od drzwi. – Dlaczego miałbym uciec? Poszukam
jej, ale najpierw muszę wymyślić plan.
-Plan?
– Perkusista uniósł jedną brew w geście zdziwienia, wpatrując się w przyjaciela.
-Ano
plan – westchnął.
-Debil
nie wie, gdzie jej szukać. W sumie to nic o niej nie wie… prócz imienia! – Tom
pokręcił głową rozbawiony, po czym sięgnął po swoją ukochaną gitarę.
-Em…
To przepraszam, ale jak Ty chcesz ją znaleźć? – Tym razem Georg spojrzał na
Wokalistę z wielkim zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Wiedział, że Bill należy
do osób, które wierzyły w miłość od
pierwszego wejrzenia, ale… jakoś ciężko mu było uwierzyć, że takie coś
istnieje. Mimo to, patrząc na przyjaciela zaczął myśleć, że może coś w tym
jest.
-No
dlatego muszę wymyślić plan! Zostawmy temat Lilith w spokoju i nagrywajmy –
mruknął, kierując się do swojej kabiny z mikrofonem.
-Tak
jest!
Jak tylko stanął na swoim miejscu,
westchnął głośno. Miał dość tłumaczenia się co do dziewczyny, którą spotkał.
Męczyła go tajemnica jaką skrywał, chciał się nią chwalić wszystkim wokół,
jednak nie mógł. Musiał zatrzymać ten sekret dla siebie, a żeby tak się stało,
nie mógł rozmawiać z nimi o bladowłosej kobiecie, którą spotkał na wieczornym
spacerze.
*
-Cholera
jasna! Zaraz coś mnie trafi! – Lilith wróciła do wielkiego domu, czując jak
złość rozsadza ją od środka. Kolejny dzień na Ziemi wcale nie sprawił, że czuła
się jak w domu, mimo starań innych Upadłych. Jedyne czego się nauczyła to
ludzkie zachowania i uczucia. Coś, co kiedyś zafascynowana obserwowała, teraz
sama tego doświadczała. Emocje, negatywne i pozytywne, pełno emocji, które
rozsadzały ją od środka, niemal wyżerając w jej duszy kolejne dziury. Właśnie,
ale czy Anioły mają duszę?
-Lilith!
Spokojnie – Naama spojrzała na przyjaciółkę swoimi dużymi oczami, starając się
ją uspokoić. Wiedziała do czego była skłonna, gdy była zła, a nie chciała
obudzić tej ponurej strony dziewczyny. Każdy Upadły Anioł, który się poddał
wielu negatywnym emocjom skończył jako prawdziwe zło. Ludzie nazywali ich
Demonami, oni nazywali się po prostu Ponownie Upadłymi. Tak jakby jeden upadek
im nie wystarczał.
-Nie
umiem być spokojna! – Jej oczy ze spokojnego nieba zrobiły się nagle burzowe,
niemal czuło się i widziało pioruny w jej oczach jak i wokół jej osoby. Tak,
powoli mogła się zatracić w tym gniewie. I gdyby nie Armaros, który nagle
złapał ją w swoje ramiona, mrucząc coś pod nosem, pewnie rozniosłaby ich piękny
dom, jak i może całe miasto.
-Spokojnie…
Nie chcesz zmienić się w prawdziwego Upadłego – szepnął przy jej uchu, kończąc
mówienie jednego ze swoich zaklęć. Tam w Niebie był uzdrowicielem dzięki czemu,
mimo upadku, zachował trochę swoich zdolności. Niewiele, ale dość by kogoś
wyleczyć, albo zapobiec katastrofie, która jeszcze chwilę, a by się wydarzyła.
-Ok…
Dziękuję. Już jestem spokojna – odetchnęła. Naprawdę sprawił, że się uspokoiła.
Jej oczy ponownie przybrały kolor bezchmurnego nieba, a ciało przestało się
trząść.
-A
teraz powiedz nam, co Cię tak zezłościło – uśmiechnęła się Naama, kierując się
z nią do wielkiego salonu. Pomieszczenie przypominało salę balową z meblami.
Pastelowo-zielone ściany cudownie współgrały z jasnobrązowymi meblami. Na
podeście stał wielki, czerwony fortepian, na którym teraz przygrywała sobie
jedna z ich współlokatorek. Gdy weszły, zaprzestała i zerwała się z krzesełka,
kłaniając się.
-Prosiłam,
żebyś się nie kłaniała – jej głos był delikatny i spokojny. – Może tam na górze
byłam kimś wielkim i ważnym, tu jestem tylko jedną z Was – uśmiechnęła się do
kobiety.
-Dla
nas wciąż jesteś księżniczką – powiedziała cicho, jakby bojąc się odezwać
głośniej. Nie wyprostowała się, mimo prośby.
-Nie
jestem nią. – Ciche westchnięcie wyrwało się z jej piersi. Nie chciała być
postrzegana jako ktoś wielki i ważny. Chciała wtopić się w tłum i żyć jak inni.
- Proszę, graj dalej.
-Dobrze.
– Na twarzy kobiety zabłysnął lekki uśmiech, po czym znów usiadła przy
instrumencie i powróciła do grania, widocznie zadowolona, że jej księżniczce
się podoba.
-Kiedy
się nauczą, żeby mi się nie kłaniać? – Spojrzała na przyjaciółkę, siadając w
wielkim fotelu. Czuła jak się lekko w nim zapada, a jego wygodne obicie pieści
jej ciało, niczym najlepszy masażysta.
-Nigdy.
Przez setki lat byłaś naszą księżniczką. Ciężko jest się od tego odzwyczaić od
tak, w pare dni. Poza tym, co Ci to przeszkadza? Dzięki temu masz szacunek –
puściła jej oczko z uśmiechem.
-Zrozum,
że chcę być normalna. Skoro upadłam to nie jestem już księżniczką. Jestem
zwykłym człowiekiem i tak chcę być traktowana – wyznała.
-To
musisz uzbroić się w wielką cierpliwość – uśmiechnęła się lekko, nalewając im
soku. – Napij się i mów co Ci się stało, że wróciłaś taka zła – podała jej
szklankę.
-Dzięki
– westchnęła i napiła się. – Szukałam pracy, a co ja mogłam robić. Ale ciężko
jest znaleźć coś od tak. Chyba jeszcze nie jestem dość ludzka – wzruszyła
ramionami.
-I o
to tyle szumu? – Na twarzy kobiety pojawiło się wielkie zdziwienie. – Kochana,
niektórzy z nas znaleźli pracę po miesiącach poszukiwań! A nie po paru dniach –
zaśmiała się.
-Toś
mnie pocieszyła – wywróciła oczami. – Mogłam poprosić tego chłopaka o pomoc.
Wydawał się ciut przerażony, ale był miły – uśmiechnęła się pod nosem.
-Wierzysz,
że nie wygadał się? – Czerwonowłosa spojrzała na nią swoimi kocimi oczami,
kryjąc uśmieszek. To nie był pierwszy raz, gdy Lilith wspomniała tego chłopaka,
co niesamowicie ją bawiło. Nie sądziła, że zwykły śmiertelnik może zwrócić na
siebie uwagę właśnie jej, wyniosłej księżny niebios, bogini, która upadła na
Ziemię i miała teraz rządzić właśnie tutaj.
-Wątpię.
A nawet jeśli, to kto by mu uwierzył? – Roześmiała się, pierwszy raz tego dnia
poczuła jak jej humor się poprawia, znacznie poprawia. Nie wiedziała, czy to
wspomnienie chłopaka ją podniosło na duchu, czy sam fakt, że miałby komuś
naopowiadać o Aniele spadającym z nieba.
-Kochana,
nie takie rzeczy widziało to miasto – dołączyła do niej.
*
-Bill!
Idziesz, czy nie? – Tom wpadł do pokoju brata, zupełnie nie zawracając sobie
głowy pukaniem. Nigdy nie dbał o to, sądząc, że jego bliźniak i tak nic przed
nim nie ukrywa. Jakież było jego zdziwienie, gdy Bill zamknął szybko swojego
laptopa, ukrywając to co się na nim wyświetlało. – Co Ty kombinujesz?
-Nic…
zupełnie nic. – Wstał, biorąc marynarkę z oparcia fotela, na którym chwilę temu
siedział.
-Przestań
kręcić. Dobrze wiesz, że mnie nie oszukasz – zaśmiał się, podchodząc do niego,
po czym sprawnie otworzył komputer.
-Tom!
Do cholery, zostaw! – Młodszy Kaulitz zaczął się szamotać, by zamknąć laptopa,
co Tom sprawnie mu uniemożliwiał. Odpychając brata, kliknął spację, dzięki
czemu na monitorze pojawiło się to, co chłopak chciał ukryć.
-Detektyw?! Serio?! – Jego wzrok był
rozbawiony, kiedy spojrzał na obrażonego bliźniaka. Nie sądził, że chłopak
mówił poważnie o tej lasce. Tym bardziej, że minęło parę dni ciszy. Ciszy,
która jak widać zwiastowała burzę, której się nie spodziewał. Jego brat
wymyślił iście genialny plan odnalezienia kobiety, która nie dawała mu spokoju.
-Muszę
ją znaleźć Tom. Każda cząstka mojego ciała tego pragnie. Muszę z nią
porozmawiać, zobaczyć ją… - opadł na łóżko, wzdychając.
-Ok,
załóżmy, że zatrudnisz detektywa. I co mu powiesz? – Jedna jego brew uniosła
się ku górze, a ręce skrzyżowały się na piersi. Oczekiwał jakiejś błyskotliwej
odpowiedzi, jednak gdy cisza przedłużyła się coraz dłużej, wiedział już, że
plan Billa nie do końca wypali.
-Mam
jej imię – mruknął. – Wygląd też może pomóc – dodał mniej pewnie. Widział
przecież jak zastosowała coś a’la magię. Przeraziło go to wtedy, teraz był
zaintrygowany jej osobą i czuł, że musi dowiedzieć się o niej jak najwięcej.
-Zobaczysz,
że to nie będzie dobry pomysł Bill – pokręcił głową, ruszając do drzwi. –
Chodź, bo się spóźnimy. I radziłbym Ci odpuścić…
-Nie
umiem, ok.!? Próbowałem! Ale się nie udało. Zrozum mnie… chociaż Ty –
westchnął, idąc za nim.
-Naprawdę
się staram brat. Tylko… dla mnie to nie do pomyślenia. I nic na to nie poradzę
– spojrzał na niego. Naprawdę chciał go zrozumieć, chciał pomóc mu w
znalezieniu dziewczyny, wesprzeć go jak zawsze robił. W końcu od czego ma się
brata, w dodatku bliźniaka. Tym razem mimo szczerych chęci, wiedział, że będzie
mu ciężko go zrozumieć. – Więc… Detektyw?
Wokalista
uśmiechnął się lekko, czując się o wiele lepiej, wiedząc, że Tom próbuje, choć
trochę stara się go zrozumieć. Zależało mu na tym, bardzo. Przytaknął lekko
głową, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć.
-Eh.
Ok., może coś z tego wyjdzie. Ale… nie oczekuj za wiele – spojrzał na niego.
Znał swojego brata i wiedział, że miał on tendencję do wielkiego angażowania
się we wszystko co robił. Sprawa z tą tajemniczą kobietą mogła bardzo
nadszarpnąć i tak wrażliwą duszę chłopaka, a Tom tego by nie zniósł. Raz
widział jak jego bliźniaka przepełnia ogromny smutek po utracie ukochanej.
Smutek, który do tej pory widział w jego oczach. Mimo starań Billa, Gitarzysta
wiedział, że wciąż go męczą różne myśli. Jednak, gdy mówił o TEJ kobiecie, jego
oczy nie były takie smutne. Była w nich iskierka nadziei i radości. A jeśli ta
dziewczyna miała sprawić, że jego młodszy braciszek będzie szczęśliwy, to był w
stanie poświęcić czas i energię na znalezienie jej.
-Postaram
się Tom – uśmiechnął się, wychodząc z nim z domu.
***********************************************************************
CDN.
Ten detektyw to trochę poroniony pomysł xd Ale wiem, Bill liczy na kolejny cud! W końcu jak już mu anioł z nieba spadł to cóż xd co to takiego, żeby detektyw odnalazł dziewczynę mając jej same imię i jakiś tam opis Billa :D Ja liczę, że prędzej się spotkają przypadkiem gdzieś xd no ale się zobaczy :D
OdpowiedzUsuńDetektyw?! Tylko Bill mógłby wymyślić takie coś xD
OdpowiedzUsuńOn o niej myśli, ona o nim też... Muszą się spotkać! :D
Czekam na kolejny odcinek! :*
Pokorna Lillith - cóź za paradoks! Podziwiam determinację Billa. Widzę, że za wszelką cenę stara się znaleźć tajemniczą nieznajomą. Co z tego wyniknie? Czekam na kolejny odcinek.
OdpowiedzUsuń