niedziela, 18 sierpnia 2013

1. Upadek



Wysoki i chudy mężczyzna szedł właśnie po opustoszałym parku, wciąż myśląc o minionym dniu, który już się kończył. Mimo ciemności jaka nastała, dalej miał na nosie ciemne okulary, a kaptur doszczętnie zasłaniał jego długie blond włosy. Nie mógł sobie pozwolić na to, by ktoś go rozpoznał, nie dzisiaj. Wszyscy, który go znali, wiedzieli, że od dłuższego czasu coś go dręczy, coś z czym sam sobie nie radził, a jednocześnie nie chciał pomocy kogokolwiek z przyjaciół. Nawet jego brat nie mógł mu pomóc i nie potrafił, ta samotność, ta pustka jaka go ogarnęła była tylko i wyłącznie jego winą. Stawiał bardzo wysokie wymagania i mało, która dziewczyna mogła im sprostać. Ale nie mógł inaczej, był wielką gwiazdą, miał miliony fanek jak i miliony na koncie. Nie mógł więc zaufać pierwszej, lepszej pannie jaka pojawiła się w jego życiu. Westchnął ciężko i włożył dłonie do kieszeni. Mimo wszystko, nienawidził samotności. Był towarzyską osobą i brak pokrewnej duszy bardzo go wyniszczał. Z każdym dniem czuł, że ma dość tego wszystkiego, chciałby zapaść się pod ziemię i czekać aż ktoś go odnajdzie, ktoś kto będzie rozświetlał jego dni, kto da mu to czego on sam pragnie i czego sam chciałby komuś dać. Nagle jego komórka rozdzwoniła się, zakłócając cichy park melodią. Wzdrygnął się, wyrwany z własnych rozmyślań, po czym wyjął telefon i przeczuwając, kto dzwoni, odebrał:

-Nie możesz dać mi chwili pokoju? – Jego głos był lekko zachrypnięty. Nie miał ochoty na rozmowę, nawet jeśli osobą dzwoniącą był jego brat bliźniak.

-Bill, do cholery! Jest noc! Wracaj natychmiast zanim naprawdę stanie się coś złego! – Głos należący do Toma Kaulitza, sławnego gitarzysty wcale nie był spokojny i opanowany.

Blondwłosy mężczyzna mógł poczuć jak jego ciało reaguje na ten ostry ton, który zawsze doprowadzał go do istnej furii.
-Tom, zamknij się! – Powiedział spokojnie, mimo, że czuł jak całe jego ciało spina się z nerwów. – Jestem dorosły! Mogę sobie wychodzić, gdzie chcę i kiedy chcę!

-Oh, czyś Ty kompletnie zwariował?! Naprawdę się prosisz o kłopoty – stwierdził starszy Kaulitz, już jakby spokojniej. – Wracaj lepiej. Mam dość Twoich humorków i ciągłego uciekania. Nie chcę żeby ktoś Cię porwał. – Powiedział to, a w jego głosie dało się usłyszeć smutek jaki go ogarnął. Bolało go to, że jego brat cierpi, a on nie mógł pomóc, ale wiedział, że co by to nie było jego młodszy brat sam sobie świetnie poradzi. Jak zawsze z resztą. Nie czekając na odzew ze strony brata dodał jeszcze jedno. – Wróć, bo inaczej sam po Ciebie przyjadę – rozłączył się, przez co Wokalista mógł usłyszeć długie pikanie w komórce.

Wiedział, że Tom miał rację, nie powinien wychodzić o tej porze i to bez ochroniarza. Jednak on sam miał dość tego trzymania go w klatce, chciał wychodzić bez troski o to, że ktoś może go porwać, bądź że pseudo fanki go otoczą i nie będzie mógł im uciec. Wiedział jednak, że stając się sławnym, jego życie prywatne ucierpi i już nigdy nie będzie takie samo. Po raz kolejny tego wieczoru westchnął ciężko, po czym odwrócił się na pięcie i już miał kierować się do wyjścia z parku, gdy zobaczył oślepiająco białe światło, spadające z nieba. Sam zaczął jak zahipnotyzowany wpatrywać się w owe światło, czując jak jego serce znacznie przyspiesza pracę. Całe ciało podpowiadało mu, że powinien uciekać od tej kuli lecącej wprost na park, jednak jego nogi odmówiły posłuszeństwa. Stał, wpatrzony w to lecące coś, jakby całkowicie przejęło kontrole nad jego umysłem. W momencie, gdy parę sekund później, wielka kula światła zetknęła się z ziemią, usłyszał głośny huk, a ziemia pod jego stopami zadrżała, wytrącając go z równowagi, przez co upadł na twardy chodnik. Gdy kula zbliżała się do ziemi, miał wrażenie, że zobaczył nie coś, a kogoś spadającego z nieba. Ale przecież to niemożliwe, by ktoś spadł z nieba w towarzystwie takiego mocnego światła. Jednak ciekawość zwyciężyła, musiał zobaczyć co to takiego. Powoli podniósł się z ziemi i ruszył w stronę dziury jaką zrobiło uderzenie. Wciąż unosił się nad ziemią dym, spowodowany zetknięciem ognia z zimnym podłożem, po którym stąpał. W Hollywood, gdzie był, było ciepło, jednak niektóre wieczory były dość chłodne, co bardzo mu odpowiadało. Mógł spokojnie brać bluzę z kapturem i znikać na mieście wraz ze swoimi myślami, które teraz wyparowały daleko. Podchodząc do dziury głos rozsądku podpowiadał mu, że powinien uciekać, oprzeć się pokusie i odejść, zanim cokolwiek zobaczy. On sam nie chciał uciekać, chciał nakarmić swoją ciekawość i zobaczyć co też widział parę chwil temu. W końcu znalazł się przy otworze, ale to co ujrzał sprawiło, że zamarł w bezruchu, wydając z siebie cichy okrzyk zdumienia. Kawałek przed nim leżała kobieta, domyślił się, gdyż miała na sobie białą sukienkę, która teraz była ciut podwinięta, pokazując mu jej nogi. Jej długie blond włosy rozwiane były dookoła, a tył pleców umorusany był w krwistoczerwonej cieczy. Jeszcze nie wiedział na co patrzy, ale widział dwie długie rany na plecach. To właśnie z nich toczyła się krew, sprawiając, że śnieżnobiała suknia kobiety zmieniała się w szkarłatną czerwień. Nagle drobna postać poruszyła się, wydając z siebie ciche jęki. Gdy po dłuższej chwili wstała, lekko się chwiejąc, poczuł jak jego serce zamiera w bezruchu zupełnie jak on sam. Obserwował ją jakby była boskim obrazem. Jej niemal białe włosy, które były rozrzucone dookoła jej głowy, teraz opadły ukazując się w pełnej okazałości. Loki jakie miała niemal do ziemi, przysłoniły jej twarz, gdy lekko zgarbiona stała, utrzymując równowagę. Już chciał coś powiedzieć, poruszyć się, gdy nagle zobaczył jak kobieta upada na kolana i wznosi oczy ku górze, krzycząc coś w nieznanym mu języku. Widział jak złote łzy płyną po jej jasnej skórze laleczki, malinowe usta co chwile rozchylają się, by wydać z siebie zdania, które tylko ona wiedziała co oznaczają. Wpatrywał się w nią jak zaczarowany, obserwując jednocześnie jak białe, puszyste pióra latają dookoła prowadzone przez lekki wietrzyk. W tym momencie jego serce zaczęło bić, a sam zaczął analizować sytuację. Poruszał niemo ustami, a gdy kobieta w końcu go zauważyła, poczuł jak przeszył go dreszcz. Spojrzał w jej oczy, w których ujrzał ocean. Mógł przysiąc, że widział rozszumiane fale w jej tęczówkach, ale wiedział, że nikt by mu nie uwierzył. Patrząc tak na nią, zdał sobie sprawę na kogo tak naprawdę patrzy.

,,Anioł’’

To jedno słowo przemknęło mu przez głowę, gdy niepewnie zbliżał się do niej. Czuł, że jego ciało drży z emocji jakie wzbudziło w nim to zdarzenie i ta nieznajoma.

-Jak się czujesz? – Zapytał, dopiero po chwili zdając sobie sprawę jak głupie było to pytanie skierowane do Anioła. Ale… skoro jest aniołem, to gdzie są jej skrzydła?! Rozejrzał się, jednak jedyne co zobaczył to pełno piór, które latały dookoła. Kobieta również przeniosła na nie wzrok, a jej oczy zrobiły się niemal tak granatowe jak niebo nocą. Jej twarz, która dotąd była wręcz anielska, teraz stała się twarda. Rysy się wyostrzyły, a przy granatowych oczach wyglądała jak demon, a nie anioł. Obserwował ją wbity w ziemię, jeśli do tej pory się nie bał, teraz widząc ją, strach sparaliżował go całego.

,,Jak można być tak pięknym, a zarazem tak przerażającym?!’’

-Wiesz, z kim masz do czynienia? – Jej głos był niczym aksamit pieszczący ciało od wewnątrz. Delikatny, zmysłowy i nieziemsko kobiecy. Jej twarz złagodniała i znów przypominała tą zrozpaczoną i przerażoną dziewczynę, która nie tak dawno klęczała, płacząc w niebogłosy.

-Ch… Chyba tak – wymamrotał, patrząc na nią wielkimi oczami. Szybko jednak się opanował i podszedł bliżej.

-Gdzie jestem? – Tym razem jej głos zadrżał. Niesamowite jak w jednej chwili można się tak zmieniać. Oczy dziewczyny znów były niebieskie jak morze, a postawa lekko przygarbiona.

-Em… W Hollywood. – Powiedział, stając przy niej. Ze zdziwieniem zauważył, że kobieta jest od niego niższa, była niesamowicie krucha i drobna. Zdawało mu się, że zaraz ta piękność rozleci się na kawałki i pozostanie tylko w jego głowie, wspomnieniu tej nocy, która miała być dla niego samotna. Bo przecież był samotny, nie miał drugiej połówki jak jego brat, czego mu bardzo zazdrościł, bo to on marzył zawsze o znalezieniu tej jedynej.

-Tak, a gdzieżby indziej – prychnęła, wywracając oczami. – Tatulek ma niesamowite poczucie humoru – dodała pod nosem.

-Tatulek? Że w sensie… - wskazał na niebo, czując jakiś dziwny ucisk w żołądku.

-Tak. Dobrze myślisz – odpowiedziała, prostując się. – Aaah! – Krótki krzyk wyrwał się z jej ust, gdy poczuła ból spowodowany ranami na plecach.

-Musisz z tym jechać do szpitala! – Wokalista nagle zdał sobie sprawę z tego, jak poważnie dziewczyna jest zraniona. Że też wcześniej o tym zapomniał!

-Nie! Nie zrozumieją. Samo się zagoi – powiedziała, wypuszczając powietrze. – W ogóle to jestem Lilith

4 komentarze:

  1. OMG XD Cóż, no... XD Aż nie wiem, co powiedzieć xd Podoba mi się! Czytałam z zapartym tchem xd Wiedziałam co się wydarzy, ale i tak nie mogłam się doczekać :D Świetnie to ujęłaś xd I jestem wgl ciekawa powodu upadku tego Anioła! Cóż takiego uczyniła, że Tatulek tak sobie "zażartował"? XD i Bill wgl naprawdę całkiem spokojnie zareagował hahah xd Naprawdę to był świetny pomysł z tym opowiadaniem xd Teraz będę męczyła Cię o dwa blogi ]:-> Oj taaak xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Noo, robi wrażenie, nie powiem, że nie! Nie mam pojęcia, co napisać...
    Zdecydowanie informuj mnie o nowych częściach!
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie lubię paranormalne tematy, co już nie raz pokazywałam u siebie ;). Trafiłaś więc w moje gusta i chętnie dowiem się, co będzie dalej. Chociaż anielica odezwała się zaledwie parę razy, mam wrażenie, że nie przepadam za jej charakterem - wydaje się niezbyt miłą osobą. Bardzo spodobał mi się za to opiekuńczy Tom "wracaj, albo po Ciebie przyjadę", hehehe <3. Zdarzyło Ci się gdzieś powtórzenie ("było, było"), a zdanie: "To właśnie z nich toczyła się krew, sprawiając, że śnieżnobiała suknia kobiety zmieniała się w szkarłatną czerwień", zupełnie wprawiło mnie w dezorientację, bo sugeruje, że sukienka zmieniła się w kolor. Jeśli już, to "śnieżna biel sukni kobiety zmieniała się w szkarłatną czerwień". Ot i gwoli ścisłości :D. Jak zawsze dodaję do obserwowanych i czekam, co dalej wymyślisz :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Lilith - pierwsza żona Adama. Zrobiłaś na mnie wrażenie. Zdecydowanie nie tego się spodziewałam po pierwszych zdaniach. Upadły anioł? Czytałam wiele książek, dlatego z przyjemnością będę oczekiwać kolejnego odcinka ;)

    OdpowiedzUsuń